Styczeń upłynął nam owocnie, jest czym się cieszyć i za co dziękować! Jednocześnie zmęczenie daje się nam we znaki. W Schronisku jest już ciepło – jest stale ogrzewane i jednocześnie wentylowane. Nowa era. Ta technika zaskakuje. Zaskakuje też otwartość ludzkich serc. Własnymi siłami, a głównie naszych Panów Sławka i Alka kończone jest powoli nasze pomieszczenie medytacyjne na strychu – im. św. Jana od krzyża.Wcześniej zostało wykonane przyłącze prądu oraz nowe skrzynki elektryczne (niestety wszystko od nowa), malowane deski do wykańczania strychu oraz liczne prace porządkowo/remontowe.
Historycznym momentem była nasza pierwsza medytacja grupy w domku, jeszcze w bardzo spartańskich warunkach, a jak ucieszyła. Chyba tkwią w nas jakieś tęsknoty Ojców pustyni …, choć Ci na pustynię wychodzili, my tylko do spartańskich warunków ciągniemy.
Bardzo dziękujemy tym, którzy pracują oraz którzy nas wspierają na wszelkie sposoby. Doświadczamy dużo dobroci ludzkiej. Odwdzięczamy się modlitwą głębi. To miejsce będzie, już jest, nią przepełnione. Nasze medytacje już tam goszczą. Co najbardziej cieszy – na rekolekcje medytacyjne w lutym nie ma już żadnych miejsc! Chętni rezerwują … czerwiec.
Trudno wyrazić jak tym bardziej cieszą postępy. Każdy mały krok do przodu. Dzięki Bogu! Tylko dziś domek otrzymał zmywarkę i piekarnik w prezencie.
Co dalej? Dzieje się!
Na luty zaplanowane jest cyklinowanie podłóg oraz wykonanie schodów do miejsca medytacji na strychu, by móc je powoli zacząć uruchamiać.Może uda nam się już wejść na strych, choć schody to skomplikowana sprawa.
O co prosimy? O kibicowanie nam i o dalsze wsparcie modlitewne, bo od tego wszystko się zaczyna.
Jeszcze raz bardzo serdecznie dziękujemy za każde miłe słowo, modlitwę, medytację oraz wszelkie wsparcie. Szczególnie jesteśmy wdzięczni tym, którzy doprowadzają domek do ładu, na miejscu.
Remont domu z 1860 roku jest wielkim wyzwaniem, wymaga nie lada inwencji twórczej i już dużo więcej pracy niż zakładano.